czwartek, 9 stycznia 2014

turnus rehabilitacyjny w 12 Dębach



Jak szaleć to szaleć...... Postanowiłam dziś nadrobić tu zaległości i nawet sprawnie mi to idzie. Zapraszam więc na kolejny wpisik. Tym razem turnusowo.........

Zaraz po Nowym Roku 2 stycznia Kuba przyjął 13 już chemię i lekarz prowadzący po konsultacji i na moją prośbę wyraził zgodę, żeby Kuba mógł wyjechać na turnus rehabilitacyjny. Obawiałam się, ze nie będzie to możliwe ze względu na cotygodniowe  podaże chemii, ale zadecydowano, że w tym tygodniu chemii Kuba nie dostanie , a w przyszłym musimy dojechać.

Turnus jest Kubie bardzo potrzebny, brak ćwiczeń i brak dobrej rehabilitacji bardzo uwstecznia go , więc zależało mi na tym wyjezdzie bardzo i udało się. Od minionej niedzieli tj 5 stycznia Kuba dzielnie ćwiczy pod okiem kadry ośrodka 12 Dębów w Zazdzierzu. Grafik dość napięty, bo aż 5 godzin zegarowych zajęć ( dwie godziny pedagoga, dwie ruchowej, 30 minut SI, 30 logopedy), ale profesjonalna rehabilitacja jest bardzo, bardzo ważna.

Tym razem Kuba ma aż 2 godziny zegarowe pedagoga, ćwiczy z cudowną ciocia Agnieszką i wędruje na zajęcia z uśmiechem od ucha do ucha. Uczymy się trochę matematyki, łączenia sylab, czytania, rysujemy szlaczki, piszemy literki.







i zajęcia dla nas najważniejsze: rehabilitacja ruchowa, też dwie godzinki zegarowe, jedna rano, druga po południu. Rano ćwiczenia ogólne na sali, dużo ćwiczeń rozciągających, wzmacniających osłabione kończyny, wzmacniające mięśnie pośladków, brzucha, ćwiczenia na wzmocnienie bioder i ćwiczenia równoważne











po południu druga godzinka, wujek upina Kubę w kombinezon, korygując koślawość stopy, pomijamy tym razem korektę tułowia, bo Kuba nie byłby w stanie sprostać takim ćwiczeniom. Trzeba wziąć pod uwagę jego ogólny stan zdrowia i to, że jest w trakcie chemioterapii, a ćwiczenia w pełnym upięciu w kombinezonie to bardzo trudne i eksploatujące masę sił ćwiczenie. Ale na tyle, na ile można go upiąć wujek upina i ćwiczą  prawidłowe chodzenie,minimalizujące koślawość lewej stopy i zginanie  nóg do środka.
















nie zawsze jest kolorowo, czasami marudzimy i lecą łzy jak grochy, ale wujka taki stan rzeczy nie wzrusza i robi to , co potrzeba. Cenimy go bardzo za profesjonalną wiedzę, podejście, konsekwencje w ćwiczeniach, żeby osiągnąć efekt końcowy. Mamy nadzieję, że będzie zauważalny.



Doskonale wiemy, że jeden turnus to kropla w morzu. Sięgając pamięcią do lat minionych Kuba wyjeżdżał 7 razy w roku na takie turnusy i wtedy dopiero efekty były. Teraz nie wiem, kiedy pozwolą wyjechać nam kolejny raz. Wiadomo, że priorytetem jest chemia, ale nie można też zaniedbać rehabilitacji i doprowadzić do kalectwa dziecka. Strasznie to wszystko skomplikowane i trudno podjąć tu dobrą decyzję, ale trzeba myśleć obiektywnie i zakładać, że wszystko będzie dobrze od strony onkologicznej, a rehabilitacja będzie już niestety na stałe częścią życia Kuby

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz