czwartek, 9 stycznia 2014

rezonans

Jeszcze jeden bardzo ważny wpis, na który wciąż brakuje czasu.Po naszym powrocie ze szpitala 2 grudnia Kuby stan neurologiczny znacznie się pogorszył, zaczął mocniej utykać, na lewą nóżkę, pojawiły się większe zaburzenia równowagi, tym razem byłam czujna, zasygnalizowałam problem na najbliższej chemii 5. grudnia, obawiając się najgorszego, ze guz rośnie  a jego ucisk powoduje objawy neurologiczne. Lekarz początkowo nie widział potrzeby przyspieszenia badania, wskazywał bardziej na problemy rehabilitacyjne, ale mi ten stan nie dawał spokoju, drżąc o zdrowie i bezpieczeństwo swojego syna zaczęłam drążyć temat badania MR prywatnie, mając na uwadze fakt, że guz jest ogromny i rozrasta się w pień mózgu, czyli obszary bardzo poważne i niebezpieczne dla życia dziecka. Moim zdaniem lepiej wykonać badanie i wykluczyć takie obawy niż wykonać je za pózno, kiedy już czasu cofnąć nie można a rozrost guza jest na tyle poważny, że niewiele można zrobić. Ostatecznie, po konsultacji naszego lekarza prowadzącego badanie przyspieszono w naszej klinice. Musieliśmy spędzić kilka dni na onkologii w celu wyczekiwania zwolnienia terminu badania, to oczekiwanie było bardzo stresujące, każdy kolejny dzień kiedy okazywało się, ze dziś nie da rady i kolejne pytania, co pokaże badanie. Na szczęście po dwóch dniach 12 grudnia badanie doszło do skutku, a wiadomości są dla nas dobre, nie ma progresji guza,guz nie rośnie, nieznacznie zmniejszył się obrzęk i dwa wzmocnienia,natomiast jedno uległo powiększeniu. Pani doktor  wyjaśniła mi, że nie było to jeszcze badanie obrazujące działanie chemii, ponieważ odbyło się za wcześnie, wykluczyło wzrost guza i pokazało, że chemia zaczyna działać, teraz musimy uzbroić się w cierpliwość i poddawać kolejnym chemioterapiom zgodnie z protokołem  z nadzieją, że guz jakimś cudem zacznie się zmniejszać. Na dzień dzisiejszy nie znamy kolejnego terminu  badania rezonansu, ale mam nadzieję,że przyniesie ono jeszcze lepsze wieści niż ten grudniowy.
Ponieważ badanie pokazało, że chemia małymi kroczkami zaczyna działać nie zmieniono leczenia. Kontynuujemy leczenie winblastyną, a to oznacza cotygodniowe wyjazdy do Warszawy,którymi jesteśmy już bardzo zmęczeni. Za nami dopiero 3 miesiące leczenia. Bardzo się cieszę, ze Kuba mimo wszystko całkiem niezle znosi tą chemię, może w większości być w domu i w miarę normalnie funkcjonować tzn nie jest przykuty do łóżka, nie odczuwa poważnych skutków toksycznego działania chemii, ale z drugiej strony przyznam szczerze, że mam już dość tych wyjazdów co tydzień. Dobrze , że zima w tym roku jest łaskawa :) Zanim dojdę do równowagi psychicznej po powrocie jest już kolejny wyjazd i kolejny i tak jakby ktoś włączył film, który nie ma końca, ale miejmy nadzieję, że będzie miał szczęśliwe zakończenie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz