sobota, 6 kwietnia 2013

przedświąteczne przygotowania






Przed samymi świętami  ostaliśmy dość przykry prezent w postaci wyniku rezonansu, który nie nastrajał optymizmem, ani też nie mobilizował do działań, a tym bardziej przygotowań do świąt. Dzieciństwo jednak ma to do siebie że wszystko jest takie szczere, niewinne, spontaniczne... Kuba nie wiedział, co się dzieje dlaczego jestem smutna i płaczę, ciągle dopytywał kiedy będą święta i kiedy zaczniemy przygotowania. Wprawdzie ciężko mi było zapomnieć o faktach z przed kilku dni wpaść w wir porządków i przygotowań świątecznych, ale Kuba nie dawał za wygraną. Pomyślałam nie mogę mu tego zrobić, niech ma tą radość, w końcu tyle dziecińswamu uciekło, kto wie ile jeszcze wspólnych świąt przed nami. I choć łzy lecą na samą myśl  o tym, fakty niestety mówią same za siebie, choć ciężko się o tym mówi , pisze.....


A oto moja nieoceniona pomoc w kuchni
mistrz w krojeniu sałatki













a teraz przystępujemy do robienia pisanek






i gotowe














i wielkie szykowanie koszyka







a teraz trochę słodkości



















i wreszcie nadszedł długo wyczekiwany dzień, śniadanie wielkanocne, tu też nie zabrakło mojego pomocnika. Kuba jak tylko otworzył oczy pytał, czy to dziś są święta, kazał odstroić się w koszulę i krawat i w wielkiej euforii przystąpił do pomocy przy przygotowywaniu śniadanka















święta spędziliśmy w rodzinnym gronie, spokojnie i na zabawach z Kubą, Kuba przez cały ten czas był bardzo szczęśliwy zadowolony, tryskał energią i cieszył jak nigdy dotąd. Dzięki  niemu nie da się myśleć o tym co złe, jego widok i chęć życia napawa optymizmem i wywołuje wielki uśmiech, choć  gdzieś w głębi serca jest wielki smutek, który rozrywa to matczyne serducho i tysiące pytań, co będzie dalej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz