25. marca mieliśmy zaplanowany kolejny kontrolny rezonans magnetyczny głowy u Kuby w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, a następnie wizytę u pani doktor na onkologii. Tak jak napisałam wcześniej nawet nie przeczuwaliśmy, że wydarzy się coś złego. Denerwowaliśmy się przed badaniem, ale to normalne w końcu ważą się losy naszego dziecka, od tego badania zawsze zależy nasze dalsze życie, ale już chyba przyzwyczailiśmy się do faktu, że ostatnio wszystkie badania były optymistyczne myśleliśmy , że tym razem też tak będzie. Niestety nie usłyszeliśmy tego , co chcielibyśmy. Wynik wskazuje na wznowę choroby, ale na dzień dzisiejszy nie jest to pewne na 100 %. Guz wprawdzie nie odrasta, ale po podaniu kontrastu w czasie badania rezonansu odnotowano wzmocnienie guza tzn , że jest aktywny, że pojawiły się komórki nowotworowe i że może odrastać, że musimy liczyć się z wznową. Na dzień dzisiejszy pani doktor powiedziała, że nie podejmujemy jeszcze żadnych działań, żadnego leczenia, guz jest do obserwacji, a kolejne badanie pokaże, czy mamy do czynienia z wznową czy był to fałszywy alarm, niemniej jednak podkreśliła,że mamy być czujni, że tego typu sygnały wskazują z punktu widzenia medycznego raczej na wznowę choroby.
Z jednej strony cieszyłam się, że tej wznowy nie ma już dziś, że guz jednak nie urósł i że od jutra nie wracamy na oddział onkologii, ale jest ten strach, taki potworny strach przed tym, co może być. Wprawdzie po zakończonej chemii mówiono nam, że niebawem wrócimy bo Kuby guza nie da się wyleczyć, wiedziałam, że Kuba żyje na bombie, ale tak bardzo chciałam wierzyć, że jest dobrze i tak zostanie. Kuba zrobił takie postępy, nic nie wskazywało na to,że może być zle. Po intensywnych turnusach , po tylu latach rehabilitacji, ćwiczeń zaczął z dnia na dzień robić postępy, ładnie mówił, pamięć mu się polepszyła, uczył się liczyć, nauczył literek, czytać, miesięcy, dni tygodnia, miał ogólny poziom wiedzy dobry, psycholodzy oceniali go bardzo dobrze mimo uszkodzenia mózgu, mimo tak poważnej choroby podstawowej, fizycznie tez zaczął ładnie chodzić, już się tak nie potyka nie przewraca, wręcz przeciwnie jest bardziej pewny, nie chce chodzić za rękę, ucieka, zaczął wdrapywać się na krzesła, stoły, stołki, a kilka miesięcy zaczął mimo swojego niedowładu biegać po mieszkaniu, był pełen energii i pomysłów do zabawy, nawet przez myśl mi nie przeszło, że dzieje się coś złego. Teraz pozostaje nam czekanie i modlitwa, czekanie na kolejne badanie, które wykluczy wznowę. Prosimy Was wszystkich o wsparcie i modlitwę za Kubę
Kubuś od 7 lat walczy z guzem mózgu- glejakiem nerwu wzrokowego. We wrześniu 2013 r. nastąpiła wznowa choroby. Możliwości leczenia w Polsce wyczerpały się. Ogromną szansę uratowania naszego dziecka dał nam neurochirurg z Tubingen, który zakwalifikował Kubę do częściowej resekcji guza. Ta szansa kosztuje 38.764 Euro. Prowadzimy najtrudniejszą walkę- walkę o ŻYCIE NASZEGO DZIECKA. Prosimy, pomóżcie nam ją wygrać, bo Kubuś musi żyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz