piątek, 5 kwietnia 2013

Najwyższy czas żeby Was kochani przeprosić i napisać trochę o zaległych rzeczach, ostatni wpis urywa mi się na styczniowym turnusie w Zazdzierzu i niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, zaniedbałam zwyczajnie bloga i już, zatem przystępuję natychmiast do roboty



Wracając do stycznia, po turnusie Kuba trochę się przeziębiał jak to tradycyjnie bywało każdej  zimy, z racji tego miał wolne od przedszkola, czas spędzał na zażywaniu leków i zabawie w domu. W styczniu zaraz po turnusie był bardzo chory,leżał z 40 stopniową temperaturą, katarem, kaszlem który ciągnął się jeszcze długo za nim, luty też nie był lepszy. Ledwo udało mu się wyjść z przeziębienia i wyjechać na turnus rehabilitacyjny do Michałkowa pojawiły się nowe niespodzianki. Od 18 lutego  mieliśmy zaplanowany 2-tygodniowy turnus rehabilitacyjny w ośrodku Michałkowo w Bystrej. Kuba wybrał się tam tym razem z tatą,  ale po tygodniu wrócili z jelitówką w prezencie..... I kolejne kurowanie i kolejne wolne od przedszkola. Co do samego turnusu to ośrodek zmienił lokum i z Bielska- białej przeniósł siedzibę do Bystrej, w Bystrej byliśmy poraz pierwszy, choć osrodek działa tam od wrzesnia,  z relacji męża wynik, że warunki bytowe uległy znacznej poprawie, w pokoju jest łazienka i metraż pokoju znacznie większy, a to przy dwutygodniowym pobycie bardzo ważne. Ćwiczenia w tym ośrodku zawsze były na bardzo dobrym poziomie, ale zmieniła się trochę kadra i organizacja uległa zmianie. Na bardzo dobrym poziomie wciąż jest terapia ręki, pedagog, logopeda, dogoterapia i nowe zajęcia z terapii wzroku, natomiast mieliśmy pecha jeżeli chodzi o rehabilitację ruchową. Rehabilitantka z którą ćwiczyliśmy na stałe jest obecnie na długim zwolnieniu, Kuba dostał inną panią, która wydawała się fajnie i dobrze ćwiczyć tworząc dość dobry duet z Kubą niestety sielanka trwała dwa dni, Pani się rozchorowała poszła na L4 a pózniej to Kuba ćwiczył codziennie z kim innym,nie jest to wprawdzie koniec swiata, bo zawsze coś z tych cwiczen wyniósł, ale uważam,  że z dzieckiem powinien pracować ten sam rehabilitant przez cały turnus , zeby pracować dokładniej nad tym co sprawia dziecku trudność, a skoro codziennie jest któś inny i poznaje się z dzieckiem od nowa to nie spełnia to do końca swoich funkcji,  mam nadzieję, że kolejnym razem będziemy mieli więcej szczęścia. Po tygodniu zajęć w Michałkowie Kuba wrócił do domku ponieważ dostał jelitówki, nie dysponujemy tym razem fotorelacją z turnusu, ponieważ mąż nie zdążył zrobić przez pierwszy tydzień żadnego zdjęcia odkładając tą decyzję na pózniej. Koszt  tygodnia turnusu w Michałkowie to 3075 złotych. Rachunek  został opłacony z subkonta Kuby w Fundacji Dar Serca , a pieniążki pochodziły z wpływów z 1 % za 2011 rok, wszystkim którzy pomogli nam w rehabilitacji Kuby i przekazali ten 1 % właśnie Kubusiowi gorąco dziękujemy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz