Witajcie,
Za nami kolejna dawka chemii w miniony czwartek i za pasem kolejna i tak żyjemy od czwartku do czwartku, od wyjazdu do wyjazdu, dziękując Bogu za dobre samopoczucie Kuby i za to, że nie ma powikłań i możemy mieszkać w domku, za to, że mamy wokół wiele życzliwych ludzi, że możemy leczyć się w oddziale dziennym, że lekarz prowadzący wyciąga do nas rękę i za wszystkie plusy tej chemii. Stan Kuby rzeczywiście jest dobry, a taki stan rzeczy daje mi takiego pozytywnego kopa i pozwala czasami się uśmiechać. Generalnie nic się nie zmieniło od momentu, kiedy dostaliśmy ta straszną wiadomość, Kuba po powrocie z chemii jest wesoły, biega, żartuje, wygłupia się, bawi się normalnie, ma mnóstwo siły, nawet nie jest senny, lata do 22 i nie daje się zagonić do łózka i gada , bez przerwy gada jak katarynka , buzia mu się nie zamyka, nie wiem po kim to ma :)
Kubuś od 7 lat walczy z guzem mózgu- glejakiem nerwu wzrokowego. We wrześniu 2013 r. nastąpiła wznowa choroby. Możliwości leczenia w Polsce wyczerpały się. Ogromną szansę uratowania naszego dziecka dał nam neurochirurg z Tubingen, który zakwalifikował Kubę do częściowej resekcji guza. Ta szansa kosztuje 38.764 Euro. Prowadzimy najtrudniejszą walkę- walkę o ŻYCIE NASZEGO DZIECKA. Prosimy, pomóżcie nam ją wygrać, bo Kubuś musi żyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz