sobota, 15 września 2012

 U nas na razie dobrze, myślę, że mogę użyć tego odważnego stwierdzenia. Kuba zamknął drugi tydzień edukacji przedszkolnej, na razie ( odpukać) bez infekcji, mamy zatem co świętować, oj mamy,  jeszcze nigdy tak długo nie udało mu się chodzić do przedszkola. Wracając do ubiegłego roku był chory po zaledwie 2 dniach przedszkola :( 

Pracowite wakacje wciąż przynoszą nowe efekty ciężkiej pracy. Kuba zrobił się bardziej samodzielny, próbuje samodzielnie schodzić ze schodów 9 mieszkamy na trzecim piętrze),  co było jeszcze kilka miesięcy temu nie do pomyślenia. Problemy z naprzemiennością oraz zaburzenia równowagi powodowały że  nogi nie nadążały za resztą ciała i schodzenie ze schodów było absolutnie niemożliwe.  Na dworze wyrywa się i chce iść sam. Dotąd nie opuszczał mojej ręki. Tam gdzie go postawiłam stał, zawsze byłam pewna,  że nie zrobi kroku beze mnie a teraz ? Wysiada sam z auta i zanim ja wypakuję bagaże i zamknę auto Kuba jest już w dropsie ( nasz osiedlowy sklepik),  albo w połowie drogi do domu. Przeraża mnie czasami ta jego śmiałość, ale z drugiej strony to taki ogromny krok do przodu. I nasz mały turysta widzi,  że ciężka praca przyniosła wiele korzyści, ciągle podkreśla, że jego lewa rączka jest silniejsza, bierze w nią różne rzeczy i nosi np wiaderko, łopatkę, pomaga nią sobie w zabawie np majsterkowaniu i  sam jest z tego bardzo dumny, nie wspominając o mnie, bo chyba nie muszę pisać, co czuje matka w takiej chwili, czasami płyną mi po policzkach łzy jak go obserwuje, są to rzecz jasna łzy szczęścia. Tak wiele udało nam się wygrać, sam fakt że Kuba żyje jest wielkim cudem, to że guz stoi w miejscu a nawet delikatnie się obkurcza i to,  że z miesiąca na miesiąc rehabilitacja przynosi efekty, to czasami niewiarygodne , wręcz niemożliwe i niewytłumaczalne. Dlatego tak strasznie się cieszę, cieszę z tego co mam. Przeżyliśmy wiele bardzo dramatycznych chwil, chwil zwątpienia i rozpaczy, chwil samotności, kiedy przyjaciele się odwrócili, chwil gdzie patrzyliśmy śmierci prosto w oczy i błagaliśmy zostaw nam nasze dziecko. I choć Kuba wciąż jest ciężko chory, wciąż nie biega, nie gra w piłkę z rówieśnikami pod blokiem, wciąż ma w głowie guza i żyje swojego rodzaju " na kredyt" to tak bardzo się cieszymy, że jest z nami. Nasze życie jest całkowicie podporządkowane Kuby rehabilitacji, której jak wiecie jest dużo, Kuby badaniom lekarskim, wizytom, ale powoli wraca na właściwe tory. Pomimo wielu wyrzeczeń mamy tą namiastkę normalności, która mam nadzieję zostanie z nami na zawsze, a wszystkim , którzy pomogli mi uwierzyć w lepsze jutro, którzy mnie wspierali kiedy brakowało sił, którzy zostali ze mną w tych trudnych chwilach i razem mogliśmy pomilczeć i popłakać, wszystkim którzy pamiętają o Kubusiu do dziś bardzo gorąco z całego serca dziękujemy 

3 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę, musi być tylko lepiej...musi i już :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również cieszę się razem z Wami... i całym sercem wierzę, że będzie już tylko lepiej.
    Aż się popłakałam Marysiu na ten wpis... pięknie :)
    Buziaki dla Kubusia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. kochani :) :) dla Was za wszystko, co robicie dla Kuby

    OdpowiedzUsuń