niedziela, 29 stycznia 2012







Czasami odchodzą nasze anioły.....
I nagle w miejscu staje czas
A z nimi cząstka nas odchodzi
I wielki smutek marszczy twarz
Czasem na chwilę gaśnie słońce
Duszę wypełnia gęsty mrok
Nikną nadzieje i marzenia
I w pustce ginie tęskny wzrok




Wczoraj  grono aniołków powiększył Michałek Romaniuk. Dzielnie walczył i stawiał czoła silnemu przeciwnikowi. Wszyscy głęboko wierzyliśmy ,że mu się uda, jednak Bóg postanowił inaczej. Pozostał smutek, żal i odwieczne pytanie dlaczego? Dlaczego Bóg wybiera tak małe, bezbronne , niewinne istoty i skazuje je na tak ciężkie doświadczenia, jakim jest choroba nowotworowa, pozbawia dzieciństwa, zabawy, radości a w zamian daje małą szpitalną salę, ból i cierpienie, z dala od tych których kochamy i od domu w którym czujemy się bezpiecznie. Dlaczego te kilkuletnie dzieci muszą natychmiast dorosnąć i rozumieć, ze walczą, że to walka na śmierć i życie.....


Całą chorobę Michałka , a raczej jej wznowę odbierałam bardzo personalnie, bo przeżyłam to ze swoim dzieckiem, czułam ten strach, ból , rozterki i trafność podejmowania decyzji rodziców, które nie zawsze były akceptowane przez innych, ale wierzyłam, ze Misio pokona tego paskuda. A dziś? Dziś serce pęka....


Misiu śpij spokojnie aniołku, dziś już nic nie boli [*]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz